– Cieszę się, że zespół zareagował pozytywnie na stratę bramki i na niezwykle trudnym terenie zdołał doprowadzić do wyrównania – mówił trener Marcin Kaczmarek na konferencji prasowej po wyjazdowym meczu z Olimpią Grudziądz.
W pierwszym meczu sezonu Wisła dwukrotnie obejmowała prowadzenie, aby ostatecznie przegrać. Okazało się, że porażka z Bytovią zadziałała na podopiecznych trenera Marcina Kaczmarka niezwykle motywująco. Płocczanie trzy kolejne mecze wygrali po 3:1 i do Grudziądza wyjeżdżali z nadzieją na powiększenie swojego dorobku o kolejne trzy punkty.
Olimpia nie zamierzała jednak poddawać się bez walki. Tym bardziej, że nie przegrała żadnego z czterech meczów z Wisłą (trzy pojedynki kończyły się remisem, jeden wygraną ekipy z Grudziądza).
Początek pojedynku mógł skojarzyć się kibicom z partią szachów. Oba zespoły nastawiły się przede wszystkim na grę defensywną, starając się jak najwcześniej przewidywać ruchy przeciwników. Akcji podbramkowych było jak na lekarstwo. Chwilami można było odnieść wrażenie, że drużyna, której uda się zdobyć jednego gola, będzie mogła cieszyć się z wygranej.
Przed przerwą powody do zadowolenia mieli gospodarze. Udało im się na chwilę uśpić czujność płockiej defensywy, co wykorzystał Michal Piter – Bućko, główkując po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Na szczęście Wisła po raz kolejny po stracie gola ruszyła do odrabianie strat. Chociaż w pierwszej połowie nic jeszcze z tego nie wynikło, ale na szczęście pozostało im jeszcze cała druga część pojedynku. Okazało się, że na zmianę rezultatu wcale nie trzeba było czekać 45 minut.
Wyrównanie Wisła zawdzięcza dwóm zawodnikom. Pierwszy z nich to Filip Burkhardt, który popisał się niezwykle precyzyjnym dośrodkowaniem. Drugim jest Paweł Magdoń, który po raz kolejny udowodnił, że równie dobrze jak pod własną bramką potrafi sobie radzić w powietrznej walce również na przedpolu przeciwników.
Po wyrównującej bramce zdobytej przez kapitana płockiej jedenastki na bosku zaczęło robić się coraz ciekawiej, Emocji nie brakowało, chociaż żadna z drużyn nie zdołała już zmienić wyniku. Trenerzy zgodnie orzekli jednak, że remis nie krzywdzi nikogo.
Już w sobotę 30 sierpnia o 14.45 Wisła rozegra kolejny mecz ligowy. Tym razem na własnym stadionie. Rywalem zespołu prowadzonego przez trenera Marcina Kaczmarka będzie katowicki GKS. Na Łukasiewicza 34 szykuje się niezwykle ciekawe widowisko.
Olimpia Grudziądz - Wisła Płock 1:1 (1:0)
Bramki: Piter-Bucko (36.) dla Olimpii i Magdoń (69.) dla Wisły
Olimpia: Sapela – Jaroch, Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak – M. Kaczmarek, Kłus, Smoliński (77. Szczot), Popovič (71. Żołądź), Rogalski (87. Suchocki) – Cieśliński
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański – Góralski, Kostrzewa (46. Wlazło) – Janus, Burkhardt (84. Sielewski), Kacprzycki – Ruszkul (61. Iliew)
Żółte kartki: M. Kaczmarek (Olimpia) oraz Hiszpański, Góralski, Janus i Kacprzycki (Wisła)
Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn)