To porażka prawdziwego sportu [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

To porażka prawdziwego sportu [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport – To nie my przegraliśmy, ale piłka ręczna - mówił niezwykle smutny trener Lars Walther na konferencji prasowej po walkowerze, którym zakończył się mecz Wisły z Piotrkowianinem. – O tym przykrym wydarzeniu w najbliższych dniach będzie mówiła cała Europa.

– To nie my przegraliśmy, ale piłka ręczna - mówił niezwykle smutny trener Lars Walther na konferencji prasowej po walkowerze, którym zakończył się mecz Wisły z Piotrkowianinem. – O tym przykrym wydarzeniu w najbliższych dniach będzie mówiła cała Europa.

Mecz lidera tabeli PGNiG nie odbył się, ponieważ służby medyczne przybyły do Orlen Areny tuż po upływie regulaminowych 15 minut.

Na konferencji prasowej jako pierwsza głos zabrała prezes zarządu Piotrkowianina. – Decyzja drużyny jest jednoznaczna. Nie byłam władna przekonać drużyny do wyjścia na boisko – usiłowała tłumaczyć Bogumiła Szczukocka. – Próbowałam, ale ja za nich tego przecież nie zrobię.

Jeden z płockich dziennikarzy zapytał szefową klubu z Piotrkowa, czy jej zawodnicy wiedzą, na czym polega duch sportu. – To ważne w każdej sytuacji – przyznała pani prezes. – Decyzja zawodników była jednak jednoznaczna. Postanowili, że nie wychodzą na boisko. Jedynym zawodnikiem gotowym do walki był Witalij Titow.

Przedstawiciele płockich mediów, podchwytując ten trop, usiłowali dowiedzieć się, czy przypadkiem goście nie skorzystali z okazji do zdobycia „za darmo” dwóch punktów w sytuacji, gdy nie byli gotowi do walki z pełnym zaangażowaniem przez 60 minut. – Ja tego nie powiedziałam – broniła się Bogumiła Szczukocka.

Prezes Wisły jednoznacznie podkreślił, że w kierowanym przez niego klubie taka samowola ze strony zawodników byłaby absolutnie niemożliwa. – Gdyby ta sytuacja dotknęła naszego klubu, nakazałbym rozegrać zawodnikom spotkanie, a gdyby któryś nie chciał wykonać tego polecenia, następnego dnia miałby rozwiązany kontrakt – mówił Andrzej Miszczyński. – Wielu kibiców w Polsce nazywa piłkę ręczną sportem niszowym. Tymczasem zamiast walczyć o to, aby poprawić wizerunek naszej dyscypliny w mediach, są ludzie, którzy wolą zdobywać punkty bez gry, wykorzystując sytuację.

Sternik płockiego klubu zaprezentował pismo, z którego jasno wynikało, że Sekcja Piłki Ręcznej Wisła Płock zrobiła wszystko, co trzeba, aby mecz odbył się w wyznaczonym terminie. – 4 lutego 2013 roku przesłaliśmy pismo do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego i zgłosiliśmy zapotrzebowanie na zespół specjalistyczny na 6 lutego od 17.00 – wyjaśniał Andrzej Miszczyński. – Mamy potwierdzenie, że stacja otrzymała to pismo, więc z naszej strony wszelkie formalności zostały dopełnione.

Wątpliwości dotyczą rozbieżności w czasie wskazywanym na zegarze Orlen Areny oraz czasomierzu należącym do delegata. Rożnica między nimi wynosiła aż trzy minuty. Jeżeli dobry czas wskazywał chronometr przedstawiciela Związku Piłki Ręcznej w Polsce, oznaczałoby to, że o walkowerze decydowała około 30 sekund. – Przeciwnik nie chciał walczyć na boisku. Postanowił cenne dla siebie punkty zdobyć w inny sposób – mówił prezes Miszczyński. – Dla nas są one również niezwykle cenne, bo mogą w konsekwencji mocno skomplikować walkę o mistrzostwo Polski. Jestem jednak pewien, że w obliczu tego, co się stało, nasza drużyna będzie jeszcze bardziej zdeterminowana i zjednoczona w wygrywaniu kolejnych meczów. Bardzo żal mi wszystkich kibiców, którzy przyszli do Orlen Areny stęsknieni po dwóch miesiącach rozbratu z tą piłką ręczną. Wszyscy czekali, by zobaczyć znowu swoją drużynę w akcji. Tymczasem nastąpił katastrofalny falstart. Szkoda, że tak się stało.

Trener Orlen Wisły Lars Walther nawet nie próbował ukrywać swojego rozżalenia sytuacją. – To nie my przegraliśmy. Przegrała piłka ręczna. Na ten temat w najbliższych dniach będzie mówiła cała Europa – powiedział duński szkoleniowiec nafciarzy. – Jestem niezwykle rozczarowany, że ktoś zapomniał, na czym polega prawdziwy sport. Sądzę, że rozegranie tego meczu niewiele zmieniłoby sytuację Piotrkowa, ale dla nas może to być brzemienne w skutkach. Szkoda mi też ludzi, którzy przyszli tu, aby obejrzeć dobre widowisko. Musieli wrócić do domów z niczym. Regulamin regulaminem, ale jestem niezwykle rozczarowany postawą zawodników z Piotrkowa. Przecież tu chodzi o sport, a on poniósł dziś wielką porażkę!

Trudno nie zgodzić się ze słowami trenera Larsa Walthera. Los potrafi jednak być absolutnie nieprzewidywalny. Dlatego nie można wykluczyć, że Wisła po fazie zasadniczej zachowa jednak przodownictwo w tabeli, a Piotrkowianin zakończy tę część rozgrywek na ósmym miejscu. A to oznaczałoby, że w pierwszej rundzie play-off ekipa prowadzona przez Tadeusza Jednoroga spotka się z nafciarzami.

 

Czytaj też:




fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE