reklama

Pierwszy finał i kompromitacja Wisły

Opublikowano:
Autor:

Pierwszy finał i kompromitacja Wisły - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportTak słabej, bezradnej i pozbawionej pomysłu na grę Wisły jeszcze w tym sezonie nie oglądaliśmy. To był pierwszy i – miejmy nadzieję – ostatni raz.

Tak słabej, bezradnej i pozbawionej pomysłu na grę Wisły jeszcze w tym sezonie nie oglądaliśmy. To był pierwszy i – miejmy nadzieję – ostatni raz.

Po czterech wysokich porażkach w PGNiG Superlidze oraz w Lidze Mistrzów Wisła udowodniła w końcu, że potrafi stawić Vive Targom mocny opór. W finale turnieju o Puchar Polski ekipa prowadzona przez trenera Manolo Cadenasa była dosłownie o włos od wygranej.
To nafciarze przez większą część spotkania nadawali ton grze. I chociaż ostatnie słowo należało do kielczan, a konkretnie do Michała Jureckiego, Wisła pokazała się na warszawskim Torwarze z jak najlepszej strony.

Kibice (a i sami zawodnicy) mieli więc w pełni uzasadnione nadzieje, że w Kielcach uda się powalczyć o korzystny rezultat w przynajmniej jednym meczu. Niestety, w pierwszym się nie udało. Bo dziesięć minut dobrej gry to zdecydowanie za mało, aby marzyć o osiągnięciu korzystnego rezultatu z aktualnym Mistrzem Polski, który w poprzednim sezonie zajął trzecie miejsce w Final Four Ligi Mistrzów.

Zaczęło się zupełnie nieźle. W pierwszej fazie meczu Wisła zdołała nawet dwukrotnie wyjść na prowadzenie. Niestety, traciła je wyjątkowo szybko, chociaż miała nawet możliwość odskoczyć kielczanom na dwa oczka. Niestety, nic z tego nie wyszło.

Co nie powiodło się nafciarzom, udało się miejscowym. I to ze sporym naddatkiem. Pięć bramek z rzędu dało Vive Targom dość wyraźne prowadzenie. Gracze Wisły w tym momencie totalnie się pogubili. Zamiast w dalszym ciągu rozgrywać akcje jak najdłużej i starać się rzucać wyłącznie z przygotowanych pozycji, zaczęli niepotrzebnie się spieszyć. A to zaowocowało licznymi stratami piłki i prostymi błędami technicznymi. Ale przede wszystkim wyraźnym prowadzeniem ekipy z Kielc już po pierwszych 30 minutach.

O ile w pierwszej odsłonie Wisła początkowo próbowała nawiązać wyrównaną walkę z kielczanami, w drugiej części spotkania przewaga Vive Targów zarysowała się praktycznie od początku. Różnica bramkowa powiększała się systematycznie.

Podopieczni trenera Manolo Cadenasa nie mieli jakiegokolwiek pomysłu na poprawienie swojej beznadziejnej gry. Kielczanie za to grali z coraz większym luzem, polotem, pozwalając sobie na wiele zagrań, które przy wyniku oscylującym wokół remisu byłyby raczej nie do wyobrażenia.

Granice kibicowskiej wyobraźni przekracza również możliwość zagrania przez Wisłę równie beznadziejnych zawodów w niedzielne popołudnie. Dlatego ci, którzy nie mogli osobiście wybrać się do Kielc, powinni w w niedzielę o 16 zasiąść przed telewizorami i włączyć Polsat Sport, aby osobiście przekonać się, na co stać nafciarzy w drugim meczu fazy play-off sezonu 2013/2014.

Vive Targi Kielce – Orlen Wisła Płock 37:26 (16:11)

Vive Targi: Szmal, Losert – Grabarczyk 1, Jurecki 3, Aginagalde 5, Bielecki 2, Strlek 4, Buntić 6, Rosiński 2, Cupić 2, K. Lijewski 4, Jachlewski, Zorman, Olafsson 3, Chrapkowski 4, Tkaczyk 1

Orlen Wisła: Sego, Wichary – Kwiatkowski, Nenadić 7, Ghionea 2, Jurkiewicz 3, Syprzak 3, M. Lijewski 1, Nikcević 2, Toromanović 1, Eklemović 1, Montoro 1, Wiśniewski 3, Kević, Zrnic, Milas 2







fot. Paweł Jakubowski

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE