Płocczanki na boisko wyszły zmotywowane niezwykle mocno. Nawet za bardzo. Stąd właśnie wzięło się kilka rzutów, po których piłka zamiast w siatce lądowała na słupkach, poprzeczkach lub obok bramki. Na domiar złego defensywa funkcjonowała niezupełnie tak, jak sobie tego życzył sztab szkoleniowy. – Sośnica zaskoczyła nas swoją grą w defensywie – mówił w rozmowie z Portalem Płock trener Marek Przybyszewski. – W dodatku Edyta Charzyńska i Martyna Borysławska nie weszły w ten mecz tak, jakbyśmy tego od nich oczekiwali.
Nie do końca zgodnie z założeniami trenerów płocczanki zagrały także w defensywie. Zamiast ustawić płaskie 6-0, zawodniczki Jutrzenki próbowały grać bardziej agresywnie. – Gliwiczanki były zdecydowanie niższe od nas, więc trzeba było czekać na nie tuż przed linią szóstego metra, wymuszając rzuty z drugiej linii – przyznał trener Marek Przybyszewski.
Na szczęście po zmianie stron gra Jutrzenki wyglądała już zupełnie inaczej. Doskonale w bramce spisywała się Monika Obrębalska, w ataku szalała Karolina Mokrzka. – Bardzo się cieszę ze świetnej postawy obu tych zawodniczek. I Monika, i Karolina mają niesamowitą progresję formy. Już w ćwierćfinale zagrały bardzo dobrze, jeszcze lepsze były w półfinale, a teraz osiągnęły apogeum swoich możliwości – ocenił Marek Przybyszewski. – Trochę niepokoi mnie mikrouraz barku, którego doznała Monika, Wierzę jednak, że do kolejnych meczów przystąpi w pełni zdrowa. Jeśli jednak nie będzie w pełnej dyspozycji, mamy jeszcze Dorotę Dobrowolską.
Edyta Charzyńska z ośmiu swoich bramek cztery zdobyła z rzutów karnych. I za to również należą się jej słowa pochwały, bo wykorzystanie „siódemki” w piłce ręcznej wcale nie jest tak oczywiste jak zdobycie gola z rzutu karnego w piłce nożnej.
Dominika Waszkiewicz, która w wyjazdowym meczu z Polonią Kępno zagrała zaledwie siedem minut, tym razem była niemalże bezbłędna. Jak przyznał trener Marek Przybyszewski, „Waszka” była prawie bezbłędna. A swój doskonały występ ukoronowała zdobyciem pięciu bramek.
We wtorek płocczanki spotkają się z Vistalem Gdynia, który już w pierwszym swoim meczu zaprezentował się jako najpoważniejszy kandydat do złotego medalu. Ekipa Jutrzenki nie zamierza jednak składać broni. – Gdynianki dysponują rewelacyjną defensywą, dzięki czemu doskonale biegają do kontrataku. My jednak mamy swoje sposoby na ograniczenie takiego sposobu gry – wyjawił Portalowi Płock Marek Przybyszewski. – Podobnie było z MTS-em, który pokonaliśmy w ćwierćfinale. Zespół z Kwidzyna w pierwszym meczu tamtego turnieju doskonale organizował swoje kontrataki, a jednak umieliśmy sobie z tym poradzić. Jeśli dziewczyny wyjdą na boisko ze stuprocentową koncentracją, nie można z góry wykluczać niespodzianki.
Sośnica Gliwice – AZS PWSZ Jutrzenka Płock 27:30 (15:13)
Jutrzenka: Olejnik, Dobrowolska, Obrębalska – Waszkiewicz 5, Dyszkiewicz, Charzyńska 8, Mokrzka 9, Gieras 1, Borysławska 3, J. Zaremba 4, Salamandra, Lutecka