Gospodarze, chociaż przez niemal wszystkich skazywani byli na porażkę, nie zamierzali tanio sprzedawać skóry. Ich nadzieje na korzystny wynik oparte były przede wszystkim na zaangażowaniu nafciarzy w dwumecz z KKB Veszprem w TOP 16 Ligi Mistrzów. Zespół z Płocka sprawił w niedzielę nie lada sensację, pokonując faworyzowaną ekipę z Węgier. Legionowianie liczyli więc na to, że ich przeciwnicy będą już myślami przy rewanżu z MKB, do którego dojdzie w sobotę w Veszprem.
W pierwszej fazie meczu trener Manolo Cadenas faktycznie starał się oszczędzać swoich kluczowych zawodników. Miejscowi szukali szans na zdobywanie kolejnych goli przede wszystkim w indywidualnych wejściach w strefę obronną Wisły. A że ta nie spisywała się na miarę swoich możliwości, dość długo utrzymywała się raczej symboliczna przewaga nafciarzy.
Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy hiszpański szkoleniowiec zespołu z Płocka poprosił o przerwę w grze, po czym desygnował do gry najlepszych graczy. Przewaga zaczęła rosnąć błyskawicznie, a kiedy oba zespoły schodziły na przerwę, wynosiła już dziewięć oczek.
W drugiej połowie kluczowi gracze Wisły większość czasu spędzali na ławce rezerwowych, oszczędzając siły przed sobotnim meczem z MKB Veszprem. Miejscowi zwietrzyli szansę na poprawienie mocno dla siebie niekorzystnego wyniku. I udało im się zredukować swoje straty do czterech bramek. Ale na więcej nie było ich stać. Wisła wygrała więc w pełni zasłużenie, a końcowy wynik zupełnie nie oddaje jednostronnego przebiegu tego widowiska.
KPR Legionowo – Orlen Wisła Płock 30:34 (12:21)
KPR: Szałkucki, Zapora, Rybicki – Titow 10, Prątnicki 2, Bałwas 3, Dzieniszewski 3, Pomiankiewicz 3, Kasprzak, Milewski 4, Wuszter 1, Albin, Wolski 3, Bałwas, Suliński, Bulej 1.
Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Sego – Nenadić 4, Kević 3, Syprzak 3, Montoro 3, Wiśniewski 2, Zrnić 2, Milas 1, Toromanović 5, Eklemović, Ghionea 2, Lijewski, Nikcević 6, Jurkiewicz 4
Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock