reklama

Marcin Kaczmarek: Wisła Kraków kryzys ma już za sobą. Spodziewam się bardzo ciężkiego i trudnego meczu

Opublikowano:
Autor:

Marcin Kaczmarek: Wisła Kraków kryzys ma już za sobą. Spodziewam się bardzo ciężkiego i trudnego meczu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNikt nie ma wątpliwości - dziś kibiców czeka wielkie piłkarskie święto. Przed meczem rozmawialiśmy ze szkoleniowcem płockiej drużyny Marcinem Kaczmarkiem.

Nikt nie ma wątpliwości - dziś kibiców czeka wielkie piłkarskie święto. Przed meczem rozmawialiśmy ze szkoleniowcem płockiej drużyny Marcinem Kaczmarkiem.

W sobotę Wisła Płock na stadionie im. Kazimierza Górskiego zmierzy się z imienniczką z Krakowa. Początek spotkania o godzinie 18:00. Płocczanie notują serię trzech meczów bez porażki i z dorobkiem 15 punktów plasują się na szóstym miejscu w ligowej tabeli. Krakowianie z kolei po rekordowej serii siedmiu porażek z rzędu w końcu złapali wiatr w żagle, punktując z Piastem Gliwice oraz Legią. Pomimo tego podopieczni trenera Wdowczyka nadal zajmują ostatnie, szesnaste miejsce w tabeli z dorobkiem raptem siedmiu punktów. Nie ulega jednak wątpliwości, że w Płocku Wisła zrobi wszystko, by zapunktować, a kibiców czeka prawdziwe, piłkarskie święto.

Michał Łada: Szóste miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy po dziesięciu kolejkach. Satysfakcja czy niedosyt?

Marcin Kaczmarek: Na pewno to dobre miejsce. Jest to też odpowiedni moment na pewne wnioski. Musimy pamiętać, że to dopiero dziesięć kolejek i wszystko może się jeszcze zmienić. Rozegraliśmy mecze, które pokazały nam, że możemy rywalizować z najlepszymi w lidze – z Lechią Gdańsk, Jagiellonią czy Pogonią Szczecin. Mieliśmy też jednak słabsze mecze, jak ten z Koroną Kielce. Uzmysłowiło nam to, że jako beniaminek musimy w każdym meczu w ekstraklasie dać z siebie wszystko. Wznieść się na wyżyny naszych możliwości, żeby podjąć efektywną rywalizację. Cały czas jesteśmy bardzo pokorni w tym co robimy. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba pielęgnować tę niezłą dyspozycję. Zespół nadal jest w fazie kreowania liderów, w fazie budowy. Jest w końcu sporo nowych zawodników, również obcokrajowców. Docieramy się i biorąc pod uwagę to, w jakim punkcie jesteśmy, trzeba być zadowolonym z pracy, którą wykonaliśmy do tej pory.

Po dziesięciu kolejkach można już też zapytać – czuć różnicę pomiędzy 1. ligą a ekstraklasą?

Różnica jest w jakości pojedynczych piłkarzy. Poza tym ekstraklasa wybacza mniej błędów. W meczach, które przegrywaliśmy przeciwnik zazwyczaj nie stwarzał zbyt wielu sytuacji, ale te, które wypracował, potrafił wykorzystać. Patrz Piast Gliwice, Korona Kielce czy Legia Warszawa. W 1. lidze więcej błędów uchodziło na sucho. To jest główna różnica. Gra też w ekstraklasie kilku reprezentantów swoich krajów. W każdym klubie znajdują się tacy piłkarze, dlatego ta różnica jest aż tak widoczna.

Mimo wszystko w Niecieczy zaliczyliśmy mały powrót do przeszłości. Wisła kreowała grę, utrzymywała się przy piłce. Termalika skupiała się na defensywie i kontrach. Scenariusz jak z naszych niedawnych występów w 1. lidze.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że Nieciecza tak gra. Grają tak od początku sezonu, niezależnie od przeciwnika i niezależnie czy u siebie, czy na wyjeździe. Należy podkreślić, że taki sposób gry przyniósł im na ten moment czołową pozycję w ekstraklasie. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie tak wyglądał. Możemy tylko ubolewać, że nie udało się nam strzelić, bo mieliśmy ku temu okazje, szczególnie na początku. Wtedy Termalika musiałaby przyjąć nasz sposób gry. Z drugiej strony szanujemy ten punkt, ponieważ w końcówce mieliśmy też sporo szczęścia. Pewien niedosyt pozostał, bo prowadziliśmy grę, ale gospodarze mieli w końcówce piłkę meczową. Na szczęście dla nas Babiarz nie wykorzystał tej sytuacji.

Grał Pan kiedyś przeciwko Wiśle Kraków?

Grałem jako piłkarz kilkukrotnie przeciwko Wiśle. Konkretnej daty nie pamiętam, ale było to w latach 90. Mniej więcej w latach 1995-99. Spotykałem się z Wisłą Kraków jako zawodnik Pogoni Szczeci, potem GKS-u Bełchatów. Pamiętam tę najmocniejszą Wisłę z Żurawski, Frankowskim, Szymkowiakiem. Oni byli wtedy potęgą w naszej ekstraklasie. Z reguły te mecze kończyły się niestety porażkami. Do dziś pamiętam mecz w Szczecinie, w którym przegraliśmy 1:4. Mimo wszystko miło wspominam te chwile, ponieważ miałem okazję grać przeciwko naprawdę topowym piłkarzom.

Obecnie ta krakowska potęga notuje lekki spadek formy.

Są różne momenty w funkcjonowaniu klubów piłkarskich. Wisła ma swoje kłopoty, przemiany właścicielskie. Odszedł wieloletni szef tego klubu, pan Cupiał. Personalnie, mimo wszystko, ta drużyna prezentuje się naprawdę dobrze. W ostatnim czasie złapała oddech. Po, niespotykanej, jak na taki zespół, serii siedmiu porażek pod rząd udało się jej wygrać mecz z Piastem Gliwice, zremisować z Legią i pokonać Chojniczankę Chojnice w Pucharze Polski. Widać, że ten kryzys mają już chyba za sobą. Z pewnością miejsce w tabeli nie odzwierciedla potencjału tej drużyny. Spodziewam się bardzo ciężkiego i trudnego meczu.

Był Pan na meczu Wisły z Chojniczanką?

Nie, ale oglądaliśmy mecz w telewizji. Spotkanie bardzo emocjonujące, dużo zaangażowania i charakteru ze strony Chojniczanki. Przeciwstawili się bardzo mocno Wiśle. Mieli w końcówce dobre sytuacje na wyrównanie. Nie wspominając o ewidentnym rzucie karnym, którego sędzia nie podyktował. Ostatecznie wygrała Wisła, ale nie było to wcale takie proste. Dużo zespołów z ekstraklasy w ostatnim czasie w meczach pucharowych odpadało z niżej notowanymi przeciwnikami. Puchar rządzi się swoimi prawami, ale Wisła się obroniła i ostatecznie jest w ćwierćfinale.

Czy w meczu z Wisłą Kraków na boisku zobaczymy już Dominika Kuna?

Jeszcze nie. Dominik jest w trakcie rehabilitacji. Miał lekko naderwany mięsień przywodziciela. To musi trochę jeszcze potrwać, te kontuzje wymagają czasu. Nie jest to, co prawda, jakaś bardzo poważna sprawa, ale przerwa jeszcze trochę potrwa. Myślę, że w przyszłym tygodniu Dominik zacznie trenować.

Jose Kante, który znany był jako napastnik, który goli nie strzela, pod Pana skrzydłami notuje znaczny progres.

[ZT]13384[/ZT]

To przede wszystkim jest moja wiara w tego piłkarza. Mam nadzieję, że w każdym meczu będzie potwierdzał, że warto na niego stawiać. Nawet w meczu w Niecieczy doszedł do znakomitej sytuacji, jednak trafił tylko w poprzeczkę. Chciałem dać temu chłopakowi równowagę. Powiem tak - cieszę się w tym momencie, że Jose nie zna polskiego. Pojawiła się ogromna fala hejtu i złych opinii w stosunku do jego osoby po pobycie w Górniku Zabrze. Daliśmy mu wsparcie. Do tej pory strzelił trzy bramki. Wierzę, że może ich strzelić jeszcze znacznie więcej. Gwarancji takiej oczywiście nie ma, ale ja wierzę, że Jose będzie spłacał ten dług zaufania. Nie ukrywam jednak, że Wisła Płock potrzebuje większej rywalizacji na tej pozycji. Potrzebuje napastnika. W tym okienku nam się nie udało, myślę, że do zimy się niewiele zmieni w tym temacie. Chociaż… nigdy nie mów nigdy.

Co ciekawe, sam Jose w rozmowie z nami również podkreślał, że kolejny napastnik jest Wiśle potrzebny.

Uważam, że musi być minimum trzech napastników. To jest minimum w takim zespole. Myślę, że dobrze świadczy o każdym piłkarzu, jeżeli wie, że rywalizacja może mu tylko pomóc, a nie zaszkodzić. Nie ma nic lepszego, niż konkurencja. Nie tylko w sporcie, ale w każdej dziedzinie życia. Wtedy ludzie wspinają się na wyżyny. Jeżeli są uśpieni i wydaje im się, że niezależnie co by się nie stało, to nie stracą pozycji, zazwyczaj popadają w rutynę, brak pokory i nie rozwijają się. Z piłkarzami jest podobnie.

Rywalizacja pojawiła się u nas ostatnio szczególnie na pozycji ofensywnego pomocnika.

To prawda, na pozycji numer 10 mamy w tej chwili sporą rywalizację. Jest dwóch zawodników o określonych, wysokich umiejętnościach. Mam tu na myśli Siergieja Krivca i Dimitara Ilieva. Decydujemy się w tej chwili na takie rozwiązania, co nie znaczy, że Mitko zaraz z powrotem nie wskoczy do składu. To jest właśnie ta rywalizacja. Oni sobie muszą z tym poradzić, są profesjonalistami. Ja jako trener, który wybiera koncepcję  muszę optymalnie dopasowywać personalia do przeciwnika i do ich formy. Na boisku jest miejsce dla jedenastu piłkarzy i pewne, często trudne decyzje trzeba podejmować. Mam nadzieję, że wpływają one pozytywnie na zespół. Póki co te koncepcje się bronią. W ostatnich trzech meczach nie przegraliśmy i mam nadzieję, że ta rywalizacja spowoduje, że będziemy jeszcze lepiej prezentowali się na boisku. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE