Płocczanie do przerwy zagrali całkiem dobry mecz. W 18. minucie po karnym Kamila Syprzaka prowadzili 9:8. Później gospodarze odskoczyli na trzy gole, ale do przerwy wygrywali tylko 14:13.
W drugiej odsłonie kielczanie znów wyszli na trzy gole przewagi, ale po dobrych akcjach Marcina Wicharego w bramce i skutecznych kontrach Wisła w 38. minucie zniwelowała stratę do 15:16. Niestety, mistrz Polski od tej chwili zaczął popełniać dużo błędów, bezlitośnie wykorzystywanych przez Vive. Przy głośnym dopingu gospodarze odskoczyli w ciągu pięciu minut na 20:15. Dwóch kontr z rzędu nie wykorzystał Adam Wiśniewski.
Słabość Nafciarzy w ofensywie, widoczna już w meczu z Metalurgiem Skopje, znów dała znać o sobie. Druga linia Wisły była dużo słabsza, niż gospodarzy. Zmiany w składzie niewiele dały, w 51. minucie było 22:17. Irytujące dla fanów Wisły było to, że beznadziejnie goście grali w przewadze, zamiast odrabiać straty, tracili gole!
Pięć minut przed końcem Viive strzeliło na 24:18 i było jasne, że Wiśle będzie niezwykle trudno nawet o remis. Ambitna Wisła rzuciła cztery gole z rzędu, zrobiło się "tylko" 24:22 na 90 sekund przed końcem. Niestety, ostatnie dwa gole zdobyli gospodarze. Przed podopiecznymi trenera Larsa Watthera jeszcze mnóstwo pracy, bo Vive w tym sezonie cały czas jest o krok z przodu.
Najwięcej bramek dla Wisły: Muhamed Toromanovic, Michał Kubisztal, Bostjan Kavas - po 4.