reklama

Adam Dźwigała: podejmuję rękawicę i jadę tam z podniesioną głową

Opublikowano:
Autor:

Adam Dźwigała: podejmuję rękawicę i jadę tam z podniesioną głową - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPowołanie dla Adama Dźwigały to jedno z największych zaskoczeń w pierwszym rozdaniu Jerzego Brzęczka. Dzień po otrzymaniu nominacji do kadry rozmawialiśmy ze stoperem Wisły Płock.

Powołanie dla Adama Dźwigały to jedno z największych zaskoczeń w pierwszym rozdaniu Jerzego Brzęczka. Dzień po otrzymaniu nominacji do kadry rozmawialiśmy ze stoperem Wisły Płock. 

Telefon od poniedziałku nie przestaje dzwonić?

To prawda, jest duży odzew. Można tak powiedzieć. Był na to czas, ale teraz już zaczynamy treningi i przygotowujemy się do następnego meczu.

Powołanie ciebie i Rafała Pietrzaka to największe z zaskoczeń. Kiedy dostałeś sygnał od Jerzego Brzęczka, że jesteś w kręgu zainteresowań?

W poniedziałek bezpośrednio przed powołaniem dostałem telefon od trenera. Nie miałem wcześniej żadnych sygnałów. To pokazuje, że trener we mnie wierzy i dostałem to powołanie dzięki ciężkiej pracy.

Wylało się sporo hejtu w Internecie. Na pewno nie pomaga to w wejściu do reprezentacji młodemu zawodnikowi.

Tak, można powiedzieć, że to zaskoczenie dla ludzi. Jestem przekonany o swoich umiejętnościach. Znam swoją wartość i będę robił wszystko, by z tego zgrupowania wynieść jak najwięcej  i pomóc Polsce.

Jak na powołanie zareagował twój tata? On w dorosłej reprezentacji Polski nigdy nie zagrał.

Bardzo się cieszył, choć jeszcze nie zdążyłem z nim o tym porozmawiać. Czasu nie ma teraz za dużo. To nie tylko trener, ale też mój tata. Na pewno jego marzeniem również było, aby syn zagrał w reprezentacji Polski.

Co do zaskoczeń: jak zareagowałeś na informację, że Dariusz Dźwigała zostanie trenerem Wisły Płock?

To na pewno zaskoczenie, bo przez żadne media nie był przymierzany do tej roli. Dowiedziałem się o tym nagle, więc na pewno byłem równie zaskoczony.

Tata mówił, że nie objąłby tej posady, gdyby nie to, że swoją pozycję ugruntowałeś u Jerzego Brzęczka.

To na pewno było dla niego ułatwienie. Końcówkę poprzedniego sezonu  grałem praktycznie wszystko od deski od deski. Nie było tak, że nie mieściłem się w osiemnastce, a zacząłem nagle grać, to by było dziwne. Swoją pozycję wywalczyłem ciężką pracą.

Koledzy z szatni się czasami śmieją? Wcześniej taką funkcję pełnił Arek Reca, koledzy z szatni śmiali się, że przecież zaraz będzie zięciem prezesa Kruszewskiego. Teraz ty jesteś synem trenera.

Siłą rzeczy zawodnicy zawsze będą z tego żartować, ale jestem do tego przyzwyczajony. Tata jest moim trenerem od bardzo dawna. Był moim pierwszym szkoleniowcem już w KS Wesoła. Na poziomie ekstraklasy żarty się zdarzają, ale odbieram je pozytywnie. Jest okej.

Czujesz, że musisz dawać z siebie więcej? Tata jest wobec ciebie bardziej surowy?

Na pewno jesteśmy profesjonalistami. Czy tata był trenerem czy nie był, zawsze dawałem z siebie 100 procent. Teraz muszę udowadniać to na boisku, żeby grać. Tata też jest profesjonalistą i jeśli będę wyglądał gorzej od kogoś innego, to po prostu nie będę grał.

U Jerzego Brzęczka wyrosłeś na czołowego stopera drużyny, która zajęła czwarte miejsce w lidze.

Piąte.

Czy czujesz się gotowy na grę w reprezentacji?

Grałem cały poprzedni sezon, teraz też jestem w rytmie. Jest to na pewno dla mnie nowość, ale jestem gotowy. Podejmuję rękawicę i jadę tam z podniesioną głową. To marzenie każdego zawodnika, więc jeśli jest taka okazja to tylko się cieszyć. To dodatkowa motywacja.

Czekałem czy mnie poprawisz. Rzeczywiście, zajęliśmy piąte miejsce. Czy siedzą w was emocje po tym, co wydarzyło się w ostatniej kolejce w Białymstoku? Niedawno rozmawiałem z Dominikiem Furmanem i powiedział, że oczywiście lepiej byłoby o tym zapomnieć, ale przecież jesteście tylko ludźmi.

Widzę, że na początku sezonu te myśli jeszcze były. Tak jak Dominik powiedział, powinniśmy je wyrzucić, bo patrzenie w przeszłość  w niczym nam nie pomaga. Powinniśmy patrzeć do przodu. Myślę, że od zwycięstwa z Legią mamy czyste głowy i jedziemy dalej.

Czyli finisz poprzedniego sezonu mógł mieć wpływ na postawę drużyny?

Na pewno tak. Przerwa nie była taka długa, żeby wyrzucić to wszystko z głowy. To byłoby duże wydarzenie dla klubu i każdego zawodnika z osobna. Każdy ma ambicje, żeby grać w europejskich pucharach, a nam nie był to dane. Teraz tych myśli już chyba nie ma.

Okazałe zwycięstwo na Legii  zbuduje zespół, tak jak rok temu w Lubinie? Forma pójdzie w górę?

Morale z pewnością podskoczą. Piłka nożna jest nieprzewidywalnym sportem, pisze różne scenariusze. Na pewno mentalnie jesteśmy mocniejsi.

Kiedy rok temu przychodziłeś do Płocka jeden z portali określił cie jako „obieżyświata”. Rzeczywiście, początki kariery były obiecujące, ale później coś się zacięło. Teraz dostałeś powołanie do reprezentacji Polski. Jakieś pomysły, gdzie będziesz za rok?

Aż tak daleko nie chciałbym wybiegać. Na razie cieszę się z powołania. Nie wiadomo gdzie bym teraz był, gdybym nie przeszedł z Jagielloni do Lechii. Miałem w Gdańsku taki moment, że nie grałem. Szukałem wypożyczeń, żeby łapać minuty na boisku. Nie chciałem tracić czasu i nie żałuję żadnych decyzji.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE