Jak to się stało, że zdjęcia do serialu "Pod powierzchnią" kręcono w Płocku, które lokacje wybrano w drugim sezonie, jaką scenę zmieniono specjalnie by nagrać ją w plenerze i jakie są szanse na trzeci sezon tej produkcji - o tym wszystkim w poniedziałkowy wieczór opowiadali goście zaproszeni na pokaz specjalny dwóch odcinków serialu w ogrodzie u Mariawitów.
Pokaz specjalny finałowego odcinka pierwszego sezonu i premierowego odcinka drugiego sezonu w ramach projektu "Filmowy Płock" cieszył się bardzo dużym powodzeniem. Wykorzystano wszystkie leżaki, niektórzy stali, inni siedzieli na trawie. Tuż przed projekcją wszystkich zgromadzonych powitała prezes Płockiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, Iwona Krajewska. Miejsce na pokaz nie zostało wybrane przypadkowo. Świątynia Mariawitów zainteresowała ekipę filmową serialu na tyle mocno, że ujęcia postanowiono wykorzystać w produkcji stacji TVN.
Gośćmi specjalnymi pokazu byli: Karolina Izert, producentka, która również czuwa nad scenariuszem, oraz Tomasz Parnowski - koordynator i kierownik produkcji. Pomimo problemów z dotarciem do Płocka, oboje dotarli na czas.
- Chcemy odsłonić trochę kuchni filmowej, jak taki serial czy film powstaje, stąd nasi goście - mówił Radosław Łabarzewski z Kina za Rogiem.
Karolina Izert czuwa nad produkcją począwszy od pomysłu, przez pracę nad scenariuszem, kastingi, wymyślaniem scenografii i kostiumów.
- Przez cały czas jestem na planie. Czuwam nad tym, aby wszystko poszło tak jak to sobie zaplanowaliśmy.
Parnowski omawia z agentami kwestię gaży dla aktorów.
- Kierownik produkcji musi zarządzać całą grupą zdjęciową, nadzoruje prace wszystkich pionów, czyli scenografii, kostiumów, lokacji, a więc takiego pionu, który wybiera miejsce kręcenia zdjęć, make-upu, kierowców. Później to wszystko zlicza, zbiera faktury, sprawdza czy to wszystko się zgadza.
Na ile czerpano z życia przy tworzeniu scenariusza do serialu? - To był projekt autorski, wymyślony przez nas, natomiast inspirowaliśmy się życiem, zasłyszanymi historiami - przyznała Izert, natomiast Parnowski dodał, że należy rozróżnić dwa rodzaje powstawania scenariuszy. - Bardzo często jest tak, że trafia do nas gotowy scenariusz. To właściwie zakończona, wypieszczona praca. Jeśli nam się podoba, to go kupujemy i realizujemy. Może nawet częściej w stacji TVN scenariusz tworzymy od podstaw, kiedy mamy jakiś pomysł. Wiemy, że chcemy zrealizować obyczajową historię, wiemy co się w niej wydarzy. Na tej podstawie tworzy się kilkustronicowy materiał literacki, później zarysy odcinków, a dopiero potem powstaje scenariusz. "Pod powierzchnią" było właśnie takim projektem, który powstał od początku w TVN.
A jak to się stało, że zdecydowano się na Płock? Izert komplementowała: - Płock jest piękny - za co zebrała brawa. - Wiedzieliśmy, że akcja naszego serialu będzie się toczyć w rozwijającym się średniej wielkości mieście nad rzeką. Stworzyliśmy listę takich miast spełniających te kryteria. Staraliśmy się rozważyć wszystkie za i przeciw, a za Płockiem dużo przemawiało, w tym bliskość do Warszawy, gdzie realizowano większość zdjęć. Także szeroka, dzika rzeka, a rzeka w naszym serialu odgrywa ogromną rolę. Dodatkowo sama współpraca układała się fantastycznie. Już na pierwszym spotkaniu z prezydentem wiedzieliśmy, że do niej dojdzie. Pan prezydent poczuł chemię do tej naszej historii. Potem odbyło się szereg spotkań, prezentacji. Tak to się zaczęło.
W serialu pojawiają się różne miejsca: Zajazd Rybaki czy plaża nad Wisłą. - Kiedy mamy już ten materiał literacki, scenariusz, wypisujemy sobie obiekty zdjęciowe, których potrzebujemy. W przypadku Płocka zrobiliśmy skauting lokacji. Przyjechał człowiek, który skontaktował się z Urzędem Miasta. Miał jakieś podpowiedzi. Obfotografował Płock. Przywiózł ze sobą około tysiąca zdjęć pogrupowanych w różne foldery co się na co nadaje - opowiadał kierownik produkcji. Później przyjechali do miasta, aby obejrzeć wybrane 20-30 miejsc. - Zjawiliśmy się wraz z reżyserem i operatorem. Od początku przyjęliśmy sobie założenie, że wszystkie sceny plenerowe będziemy realizować w Płocku, czyli ulice, przejazdy samochodem, parki, przystanki. Robiąc to w Warszawie tylko narazilibyśmy się na śmieszność. Bardzo chcieliśmy nakręcić zdjęcia w szkole w Płocku, ale wiązało się to z tak dużą liczbą dni zdjęciowych, że musielibyśmy tu zamieszkać. Tam jest taki budynek z tyłu - miał na myśli budynek dawnej szkoły. - Reżyser Borys Lankosz tak się w nim zakochał, że chciał tam zrobić tę szkołę, byśmy to wszystko odremontowali. Pomysł był kompletnie nieekonomiczny, odmówiliśmy. Ostatecznie zrobiliśmy szkołę w Warszawie, udając że jest w Płocku. Oprócz tych wszystkich plenerów, w Płocku zrobiliśmy bardzo dużo wnętrz. Zajazd Rybaki znaleźliśmy przypadkowo, nie mieliśmy wcześniej żadnego zdjęcia w dokumentacji. Natrafiliśmy na niego chodząc nad rzeką. Bardzo pasował do naszych wyobrażeń o pensjonacie Eden.
Kręcili sceny nad rzeką, na plaży, w ogrodzie u Mariawitów. W drugim sezonie pojawią się ujęcia zrobione w płockim szpitalu czy na cmentarzu. W pierwszym odcinku drugiego sezonu rozpoznamy Lisią Jamę. - Zrobiliśmy bardzo dużo zdjęć lotniczych - dodawał Parnowski. Będzie także płockie zoo, co zresztą twórcom serialu zasugerowano. - Nasi aktorzy byli nim zachwyceni. Chodzili tam na spacery ze swoimi dziećmi. Specjalnie przepisaliśmy scenę, która pierwotnie miała być w mieszkaniu. Chcieliśmy pokazać fajną relację ojca z synem. Ustaliliśmy, że przenosimy się tutaj - dopowiadała Izert.
W nowym sezonie pojawi się m.in. Dorota Kolak, która zagra matkę Bartka, Jacek Poniedziałek jako mecenas i mały aktor, Roch Rudnik w roli Maksa. Obszerniejsze role niż w pierwszym sezonie otrzymali Michalina Łabacz i Mateusz Banasiuk.
Czy będzie trzeci sezon? - Marzymy o tym - stwierdziła Izert. Dotychczas drugi sezon był dostępny na platformie Player.pl. - Odzew jest dobry, ale tak naprawdę wyniki telewizyjne pokażą czy ten serial ma swoją stałą widownię. Jeśli tak będzie, to pewnie stacja zdecyduje się na kontynuację. Premiera we wtorek, 22 października o godz. 21.30.
Fot. Portal Płock, profil miasta Płock / Facebook